barwy szczescia rezyser
tutaj szukać, a on nie zamierzał dopuścić, by mu przeszkodzono. Napisał juz listy do Edwarda i Sophie, zdobył się nawet na zawstydzająco krótki, całkowicie nieadekwatny list z wyrazami żalu i miłości do Lizzie. Pozostał mu jeszcze ten najtrudniejszy. Niech ci się ani przez sekundę nie wydaje - pisał do Jacka - że postąpiłeś źle, napadając na mnie w taki sposób. Nawet kiedy taranowałeś mnie z tym rozwścieczonym wyrazem twarzy, byłem z Ciebie dumny, podziwiałem Cię za siłę i odwagę, jaką zawsze w sobie miałeś. Chcę, żebyś nadal pomagał innym opiekować się Mamą, dopóki tylko będziesz mógł, a potem, kiedy sprawy przybiorą gorszy obrót, pozwolił jej zaopiekować się Tobą. Nie walcz z nią za bardzo, postaraj się ułatwić jej to wszystko. Wiem, że ze mnie okropny tchórz, ale nie jestem ani w przybliżeniu taki dzielny jak Ty i próbuję w końcu zachować się odpowiednio dla dobra Was wszystkich. Przez wiele lat robiłem różne złe rzeczy, popełniłem też wiele głupstw i prawdopodobnie musiałbym stanąć przed sądem, a potem może pójść do więzienia. Znając Twoje dobre, wspaniałomyśl-ne serce, wiem, ze może po pewnym czasie zdobyłbyś się na przebaczenie, może nawet zechciałbyś wspierać mnie w sądzie czy odwiedzać w wiezieniu, a tego nie mógłbym znieść, za wielki ze mnie egoista. W przeciwieństwie do Twojej cudownej Matki, która już wiele lat temu mogła doprowadzić do ukarania mnie, a jednak przy mnie wytrwała. Wy wszyscy, moje najdroższe Dzieci, ale Ty przede wszystkim, mój dzielny Synu, nauczyliście mnie bardzo wiele. Żałuję z całego serca, ale nie mogę dłużej z Wami zostać. Zawsze będę Cię kochał i modlę się, abyś z czasem spróbował nie myśleć o mnie zbyt ile. Jeśli jednak nie potrafisz mi wybaczyć, zrozumiem i to, gdyż zaprzepaściłem wszelkie prawo, by oczekiwać czegoś innego. Podpisał list, zapieczętował kopertę, już nieco spokojniejszy, ale nagłe wycie syren na ulicy przestraszyło go tak, że upuścił list i pióro. Zastygł w bezruchu i czekał, póki dźwięk nie ucichł w oddali Jeszcze nie po niego, ale czas płynął. Drżenie dopadło go znowu, kiedy wszedł do gabinetu Lizzie, żeby położyć wszystkie koperty na jej biurku. Chciał, żeby to ona znalazła je pierwsza. Wziął swoją kolekcję pigułek, ulubione fotografie Liz-zie i dzieci, po czym opuścił mieszkanie. 105 Clare doszła do rzeki.