Wspaniale, pomyslał cynicznie. Po prostu, cholera,
rewelacyjnie. - Doprawdy? - Moje ¿ycie... moje ¿ycie zupełnie sie odmieniło. - To chyba dobrze. - Nick nie był religijny i nie rozmyslał nad takimi sprawami, ale jesli Cherise postanowiła narodzic sie 35 ponownie, ¿yczył jej wszystkiego najlepszego. Zawsze nada¿ała za moda. Nick pojał, ¿e skoro Cherise deklaruje miłosc do Syna Bo¿ego, to chrzescijanskie idee musza byc na topie. - Tak, to wspaniale. Dziekuje Jezusowi za to ka¿dego dnia. - A jak tam dzieci? - Wyjrzał przez okno. Dzien był szary i wilgotny. - Och, có¿... swietnie. To znaczy całkiem dobrze. To ju¿ nastolatki. - Westchneła teatralnie. - Obawiam sie, ¿e Pan zrobił ju¿ z ta trójka, co sie dało. Nick czekał. Uprzejmosci dobiegły konca. Z pewnoscia jest jakis powód, dla którego Cherise postanowiła go odszukac. Nie rozmawiali od ponad pietnastu lat. Po chwili krepujacego milczenia Cherise wzieła głeboki oddech. - Có¿, ja... dzwonie w sprawie Marli. Scisneło go w dołku, ale własciwie nie był zaskoczony. - Słyszałem o tym wypadku - przyznał. - Alex ju¿ u mnie był. - Och. To wytraciło ja z równowagi, ale nie na długo. Cherise myslała szybko i zawsze spadała na cztery łapy. - Tak, mo¿emy tylko dziekowac Jezusowi, ¿e prze¿yła. Amen. - Jej przyjaciółka miała mniej szczescia - ciagneła. - Znałes Pam? Spotkaliscie sie kiedys? - Nie. - Aha. - Pełne dezaprobaty prychniecie dało Nickowi do myslenia. Ciekawe, kim była pasa¿erka Marli. Ale wiele pytan zwiazanych ze szwagierka pozostawało bez odpowiedzi. - Słuchaj, Nick. Dzwonie do ciebie, bo jestesmy rodzina i pomyslałam, ¿e mo¿e zrozumiesz. Byliscie kiedys dosc blisko ze soba, ty i Marla, i wiesz, ¿e ja zawsze sie z nia przyjazniłam. Kocham ja jak siostre... to znaczy, gdybym miała siostre... i nie 36 tylko ja, Montgomery te¿ - dodała, jakby dopiero w tej chwili przypomniała sobie, ¿e ma brata. - Chciałabym... chcielibysmy ja odwiedzic. Problem w tym, ¿e Alex nie chce na to pozwolic. Twierdzi, ¿e nikt nie mo¿e jej teraz odwiedzac z wyjatkiem najbli¿szej rodziny. A wiec o to chodzi. Spojrzał na stary zegar wiszacy we wnece kuchennej. - Ale ona jest chyba ciagle nieprzytomna? - Wiem, bardzo chciałabym z nia posiedziec, przeczytac jej kilka wersetów... Biblia ma moc uzdrowicielska, wiesz chyba. - O ile dobrze pamietam, Marla nigdy nie była specjalnie religijna.