- Och, Mary! - Wziął ją w objęcia i przytulił do siebie, lecz pozostała
całkowicie bierna, jakby nic z zewnętrznego świata nie mogło się do niej przedrzeć, więc Jeremy z powrotem oparł ją o drzewo i spojrzał na Nancy. - Pomóż mi wstać. Pójdę poszukać policji, przyprowadzę ich tutaj. Ty zostań z Mary i pilnuj jej. Kiedy pomogła mu wstać, zachwiał się, a spomiędzy włosów wypłynęła mu strużka krwi. Nancy już miała coś powiedzieć, ale powstrzymała się, gdyż miał rację, musiała znaleźć ich policja, i to jak najszybciej, z Mary działo się coś naprawdę niedobrego. Minutę po tym, jak Jeremy znikł między drzewami, w lesie zaczęły świecić reflektory, rozległy się nawoływania, policjanci szukali ludzi, którzy wybiegli na zewnątrz i błąkali się po lesie, przerażeni, zagubieni, niektórzy nawet ranni. - Teraz już wszystko będzie dobrze, Mary - wyszeptała i uścisnęła przyjaciółkę. RS 54 Zastanawiała się, czy nie powinna jej podnieść i zaprowadzić z powrotem, ale ujrzała, że wraca Jeremy, prowadząc pomoc i wtedy rozpłakała się z ulgi. A gdy tak szlochała, poniosła oczy ku niebu, które nie było czarne, lecz czerwonawe, jakby na-biegłe krwią... Jeremy nie trafił na posterunek wraz z innymi osobami, znalezionymi przez policję w lesie, gdyż odwieziono go prosto do szpitala z powodu rany głowy. Nie uchroniło go to jednak przed policyjnym przesłuchaniem. Detektyw Florenscu siedział na krześle przy łóżku rannego, ze zmarszczonymi brwiami słuchając szczegółowej relacji Jeremy'ego, a kiedy zapadła cisza, pokręcił głową. Stojący za nim inny policjant odchrząknął wymownie, Florenscu spojrzał na niego i nie mniej wymownie westchnął. - Masowa histeria - podsumował po angielsku. - Nie jestem histerykiem - zaprotestował dobitnie Jeremy i skrzywił się, gdyż kiedy tylko zaczynał głośniej mówić, natychmiast powracał bardzo silny ból głowy. Florenscu westchnął ponownie. - Przeszukaliśmy całe to miejsce i okolicę, nie znaleźliśmy żadnego śladu wampirów, a wie pan, czemu? Ponieważ wampiry nie istnieją. Za to przestępstwa i zbrodnie są jak najbardziej realne, zaś do nas ze względu na licznych turystów chętnie ściągają różne nieciekawe osoby. Zdołamy ich dopaść, jeśli ofiary będą z nami współpracować. Między innymi również pan. - Opowiedziałem już panom, co widziałem. - Niech pan postara się przypomnieć sobie wszystko, każdy szczegół. Jutro przejrzy pan naszą kartotekę ze zdjęciami, może pan kogoś rozpozna. RS 55 - Lepiej będzie poprosić o to Mary. - Pańska przyjaciółka na razie nic nam nie powie, obawiam się. Cały czas jest w ciężkim szoku, leży na łóżku szpitalnym i patrzy przed siebie. Jeremy uniósł się na łokciach. - Wyjdzie z tego. Musi! Florenscu lekko wzruszył ramionami. - Kiedy jej stan będzie bardziej stabilny, dopilnujemy, by bezpiecznie wróciła do Stanów. - A co z Nancy? - Czeka na korytarzu, może pan teraz z nią porozmawiać. - Florenscu podniósł się. - Zgodnie z jej zeznaniami, ktoś wyniósł pana do lasu. Kto?