- Kocha cię. Oboje macie identyczne piwne oczy, ten sam odcień cery, ten

  • Stamira

- Kocha cię. Oboje macie identyczne piwne oczy, ten sam odcień cery, ten

02 February 2023 by Stamira

sam kształt ust, tyle Ŝe w zmniejszonej wersji. Mogłaby być twoją córką. WłoŜył ręce do kieszeni znanym Alli gestem. Znała go na tyle dobrze, Ŝe wiedziała, iŜ jest to przejaw gniewu. - Nieprawda - powiedział. - Widziałaś fotografię. My z Mattem jesteśmy do siebie podobni, ale sporo nas róŜni. Matt wiele cech ma po matce. Ojciec, w przeciwieństwie do matki, chciał zrobić z Matta silnego faceta, a Matt to człowiek wraŜliwy. Zawsze pragnął mieć dzieci, odwrotnie niŜ ja. Słowa Marka zdziwiły Alison, Ŝe tak się przed nią otworzył - jak nigdy dotąd. - Mówisz, Ŝe nie chciałeś mieć dzieci. Dlaczego? Mark patrzył na nią chwilę w milczeniu i jakby odruchowo odsunął się od niej. - To, Ŝe byłem Ŝonaty, nie ma tu Ŝadnego znaczenia. Patrice wiedziała, Ŝe nie chciałem mieć dzieci, całe szczęście, bo ona nie mogła zajść w ciąŜę. Alison nabrała w płuca haust powietrza. Był to na pewno draŜliwy temat dla Marka, lecz Alli nie zamierzała z niego zrezygnować. - A czy Erika nie obudziła w tobie ojcowskich uczuć? SkrzyŜowali spojrzenia. Alli poniewczasie zorientowała się, Ŝe tego pytania zadać nie powinna. - śeby wszystko było jasne, Alli, jestem wujkiem Eriki. Matt powierzył mi opiekę nad nią i zrobię wszystko, co w mojej mocy, by sprostać jego woli. Niczego w Ŝyciu jej nie zabraknie. Nawet wtedy, gdy przyjdzie mi ochota mieć własne dzieci. Ale na razie mi to nie grozi. Alison tuliła dziewczynkę, patrząc, jak Mark wychodzi z pokoju. ROZDZIAŁ TRZECI Alli podąŜała za Markiem do sypialni usytuowanej naprzeciw pokoju Eriki. Ogromne łoŜe wykonane z drewna wiśniowego stało między dwoma duŜymi oknami, po obydwu jego stronach - szafki nocne. Ponadto toaletka z lustrem, ozdobny kufer i podłuŜny stół-ława. RóŜne bardzo eleganckie, w dobrym guście akcesoria: kwiecista narzuta, zasłony w oknach oraz masywny kominek z czerwonej cegły - jednym słowem sypialnia godna królowej. A co było juŜ najwspanialsze, to fakt, Ŝe Alli miała tu własną łazienkę z prysznicem i wanną, ładną, nowoczesną. Prawdopodobnie dokonano tu sporo zmian. - Chyba ci się tu spodoba - powiedział Mark. Alli aŜ pisnęła z radości. - Cudownie tu! CzyŜbyś zatrudnił dekoratora wnętrz? - Tak. Gdy wróciłem tu, pomyślałem sobie, Ŝe dom wymaga remontu i renowacji. Chciałem nadać mu zupełnie nowy wygląd. By nic nie przypominało mi dawnych lat. JakŜe chętnie zarzuciłaby mu ręce na szyję! Ona, Alison, nie miała beztroskiego dzieciństwa. Gdy lej ojciec porzucił rodzinę, jej matka, Mildred Lind, harowała ponad siły, skracając sobie Ŝycie cięŜką pracą. Chciała zapewnić swoim córkom dobre dzieciństwo, jakie potem wraca we wspomnieniach. W ich domu zawsze brakowało pieniędzy, ale nigdy - miłości. - Wezmę twoje rzeczy z wozu - powiedział Mark, przekazując Erikę Alli. Alli roześmiała się, a Mark spojrzał na nią, speszony nieco tym śmiechem. - Co cię tak ubawiło? - zapytał. - Bo chyba nigdy w Ŝyciu mała tyle razy nie przechodziła z rąk do rąk swoich opiekunów. Uśmiech Marka był prawie niezauwaŜalny. - Masz rację. Nie zwróciłem na to uwagi. Alli uśmiechnęła się i pocałowała dziecko w policzek. - Ale tobie jest miło - mówiła do dziewczynki - Ŝe masz takie powodzenie, prawda? - Nie przywykła do tego - rzekł Mark.

Posted in: Bez kategorii Tagged: szatynki z niebieskimi oczami, iwona wegrowska z mezem, smutne piosenki o rozstaniu,

Najczęściej czytane:

- Jak szybko dasz radę dotrzeć do Idaho? - głos był niski i

szorstki, chropowaty, tak jakby właściciel rzadko go używał. No cóż, nie musiał się przedstawiać. Milla wstrzymała oddech. Była już wystarczająco ... [Read more...]

45

- Nie wiem. - Przepuścisz taką okazję? - Chase odstawił łopatę. - Nie możesz, Brig. Musisz pójść. - Dlaczego? - Bo poznasz tam wielu ludzi. Może trafisz na kogoś, kto ci poradzi, jak wyrwać się z tego grajdoła. - Czy w ten sposób powinno się mówić o rodzinnym mieście? - To nie pora na żarty. Pójdziesz na to przyjęcie, Brig. Cholera, sam się staram zdobyć zaproszenie. Gdybym mógł, poszedłbym z Velmą Henderson. Ale ona ma z osiemdziesiąt pięć lat. - Dziewięćdziesiąt. - Co z tego. Mógłbym zabić, żeby się tam dostać. A ciebie zaprasza Angie Buchanan. Cholera, Brig, czy ty masz rozum? - Tym się różnimy, studencie. Widzisz, tobie zależy na tym, żeby piąć się wyżej, bywać w towarzystwie, zarobić kupę pieniędzy. - A tobie nie? Brig sięgnął do kieszeni koszuli i wyciągnął paczkę cameli. Wytrząsnął papierosa, zmrużył oczy i spojrzał na horyzont. - Myślę, że tu jest tak samo jak wszędzie. Gdzieś jest mniej ludzi, gdzieś więcej. Jedni są dobrzy, inni źli. Ale miasto zawsze jest w rękach bogatych, a biedni robią wszystko, żeby związać koniec z końcem. - Zapalił papierosa i wypuścił w powietrze kłąb dymu. - Chciałbym zobaczyć, jak to jest po tej drugiej stronie. - Chase zaczął wyrównywać żwir grabiami. - Pewnie, że ciężko się zgina plecy, gdy się dla kogoś pracuje. - Zmarszczył lekko czoło i wyjął wykałaczkę. - A nie masz dosyć tego, że znają cię jako syna półkrwi Indianki, wróżki? - Jakoś mnie to nie martwi. - A powinno, Brig, bo z nią jest coraz gorzej. Dzisiaj, zanim wyszła do miasta, miała klientkę. Mamę zaczęła boleć głowa. A potem miała jedną z tych swoich wizji, czy jak tam je nazywasz. Matka była przekonana, że wszystko się dzieje naprawdę, bo obraz był tak realny. Mówiła, że tobie i mnie grozi niebezpieczeństwo. - Zawsze tak mówi. - Wiem. - Spojrzał na Briga z powagą w oczach. - Ale z nią jest źle. Mało nie dostała histerii. Jakby była na LSD albo opium, albo jakimś innym gównie. Mówię ci, Brig, ona czasami zachowuje się jak nie z tego świata. Pojechała po coś do miasta, cholera wie, po co. Pędziła jak szalona. Nie widziałem jej od tamtej pory. - Daj jej spokój. - Myślę, że powinna pójść do szpitala. - Co?! - Brig zaciągnął się camelem. Stary metalowy szyld zaskrzypiał na wietrze. „Przepowiednie. Wróżenie z ręki. Tarot”. - Wiele przeszła. Przecież wiesz. Nigdy nie było z nią dobrze, ale odkąd straciła Buddy’ego... - To było wiele lat temu... - Ale pamiętam to tak, jakby wydarzyło się wczoraj. Widzę, jak Buddy wpada do strumienia i krzyczy, a ja nie mogę go wyciągnąć. - Chase zrobił się blady jak ściana. Patrzył gdzieś w dal, jak zawsze, kiedy myślał o bracie, którego Brig nie znał. Był tylko dwa lata młodszy od Chase’a. - Ciągle się obwiniasz. - Nic nie mogę na to poradzić. - Chase chwycił łopatę i wbił ją w mniejszą już kupę żwiru. Przez lata próbował wymazać to z pamięci, ale koszmar nie przestawał go dręczyć. Dopadał go w snach, a czasem i na jawie, w środku dnia. - Miałeś tylko pięć lat, nie umiałeś pływać. - Nie mówmy o tym - burknął Chase. Brig strząsnął popiół z papierosa na świeżo wysypany żwir. - Napiłbym się piwa. Chcesz? - Później. - Chase popchnął taczkę. Usłyszał, że Brig wchodzi po schodach do domu. Nie obwiniaj się. Ile razy słyszał ten wyświechtany frazes? Od matki, nawet od starego, gdy jeszcze z nimi mieszkał. Szkolny psycholog też powtarzał te same puste słowa, ale Chase wiedział, jak było. Chociaż zdarzyło się to prawie dwadzieścia lat temu, nie mógł zapomnieć tego zimnego wiosennego dnia, zupełnie jakby to było wczoraj. Matka była w baraku. Wracała do siebie po urodzeniu Briga. Miała trudne porody. Ten musiał się odbyć przez cesarskie cięcie i trzeba było za niego drogo zapłacić. Był to ostatni poród Sunny. O mało przy nim nie umarła, ale Chase wtedy o tym nie wiedział. Wiedział tylko, że on i Buddy zostali pod opieką ojca. Kiedy Frank McKenzie pracował w tartaku u Buchanana, pilnowały ich jakieś kostyczne kobiety z kościoła. Uśmiechały się do niego promiennie, ale gdy myślały, że nie słyszy, plotkowały przez telefon i gadały jak nakręcone. O tym, że Jezus jest dobry i że Bóg jest mściwy. Chase miał tylko pięć lat, ale wspomnienie tego dnia zawsze budziło w nim grozę. Sunny wróciła ze szpitala, ale była słaba. Wiele lat później Chase dowiedział się, że wypuścili ją za wcześnie, bo nie mogła zapłacić rachunków za lekarstwa. Gdy wróciła do domu, nie chciała korzystać z pomocy kobiet z kościoła. - Dziękuję bardzo, ale jakoś sobie poradzimy - powiedziała do żony pastora, Earlene Spears, kościstej kobiety o 46 ... [Read more...]

zastanawiając się, czemu sama podsuwa mu argumenty.

- Nie miałem pojęcia, co zamierzasz. Nawet nie przeszło mi przez myśl, że... - Mogłeś po prostu zapytać. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 www.tatuaze.katowice.pl

WordPress Theme by ThemeTaste