- Co ty opowiadasz? Czym różni się zabawa z dziećmi
Federica od tego, co robiłaś w Haffali? - Jennifer wzruszyła ramionami. - Oczywiście, że Paolo i Arturo żyją w zupełnie innych warunkach niż tamte, uciekające przez wojną dzieci, ale idea jest taka sama. Dzieci potrzebują kogoś, kto poświęci im czas i uwagę. Ty doskonale się w tym sprawdzisz. Jesteś odpowiedzialna, przekonałam się o tym na własne oczy. Radzisz sobie nawet w bardzo trudnych sytuacjach. - Jennifer umilkła, a po chwili dodała: - Chyba że jest jakiś inny powód, dla którego wolisz trzymać się od nich z dala. Albo z dala od Federica. Bingo. Pia wbiła oczy w ekran, by Jennifer nie widziała jej twarzy. Przyjaciółka potrafiła rozszyfrować każdego. Taki miała talent. Między innymi tym ujęła Antony'ego. I swoich poddanych. Pia nie chciała, by Jennifer domyśliła się jej zauroczenia księciem. Wolała się z tym nie zdradzać. Ani z myślą, że może dałaby sobie jednak radę z jego dziećmi. Chłopcy byli niesforni, ale cudowni! Od razu ją zawojo- R S wali. Poza tym, co podkreśliła Jennifer, miałaby okazję wyjść trochę z pałacu, zażyć ruchu i świeżego powietrza. Oczywiście nie mogłaby być zdana wyłącznie na siebie, to byłoby zbyt dużym obciążeniem. Za bardzo by się denerwowała. Potrzebowałaby kogoś do pomocy, w ostateczności mógłby to być Federico. Cóż, to miałoby nawet dobre strony. Spędzając z księciem więcej czasu, szybciej zrozumiałaby, że jej fascynacja nie ma żadnej przyszłości. Wybiłaby sobie z głowy wszelkie rojenia. Bo równie dobrze mogłaby liczyć na randkę z Bradem Pittem. Wyprostowała się i popatrzyła na przyjaciółkę. Nim nadejdzie czas wyjazdu do Afryki, zdąży się opamiętać. Tak będzie. - Jeśli w ten sposób uda się utrzymać media z dala od ciebie, to jestem gotowa część czasu spędzać z dziećmi. Twarz Jennifer rozjaśniła się w szerokim, porozumiewawczym uśmiechu. - Świetnie. R S ROZDZIAŁ PIĄTY - Przemyślałam twoją propozycję. Federico podniósł wzrok znad „San Rimini Today". Na progu rodzinnej jadalni stała Pia i zaciskając palce na klamce, uśmiechała się niepewnie. Jak długo tu stoi, zastanawiając się, czy wejść? - przebiegło mu przez myśl. Było wcześnie i choć promienie słońca dopiero zaczynały rozjaśniać wnętrze, intuicja podpowiadała mu, że Pia już dawno jest na nogach. Miała starannie uprasowane ubranie i gładko przyczesane włosy. Wyglądała zupełnie inaczej niż wczoraj. Federico wskazał ręką tace uginające się od jedzenia: jajka, bekon, tosty, świeże owoce. Ten widok podrażniał wzrok i budził apetyt. Nie tylko na jedzenie. Ale on nie chciał teraz wspominać tamtego wrażenia, które przepełniło