– To było kiedyś. Nasze drogi już dawno się rozeszły.
– Wiem, po prostu... – Urwała i pochyliła się nad dzieckiem. Wygładziła kocyk i dotknęła policzka małej. Dopiero wtedy znowu na niego spojrzała. – Bardzo tego żałuję, Luke. Brak mi ciebie. Brak mi twojej przyjaźni. Te słowa były niczym ciosy, które spadały na niego raz za razem. – Przestań! – Kiedy to prawda. Chciałam się z tobą spotkać... – Z trudem złapała oddech. – Wyjaśnić, jak wtedy było... – Doskonale wiem, jak było, Kate. – Zacisnął pięści w przypływie furii. – To ty musiałaś zapomnieć. Z trudem wytrzymała jego spojrzenie. – Niczego nie zapomniałam, Luke. Jednocześnie poczuł twarde żądło wspomnień i lekkie muśnięcie nadziei. To straszne, że Kate wciąż ma na niego taki wpływ. – Co chcesz przez to powiedzieć? – spytał szczególnie obraźliwym tonem. – Ż e Richard już ci nie wystarcza? Ż e masz ochotę na kogoś innego? – Pochylił się w jej stronę, drżąc ze złości. – O to właśnie ci chodzi? Skurczyła się, słysząc te ciężkie słowa. Usta same wykrzywiły jej się w podkówkę. Nie zaczęła jednak płakać. – Sam wiesz lepiej, Luke. Znasz mnie dobrze. – Nie sądzę. – Przykro mi, Luke. Przykro mi, że cię skrzywdziłam. – Tym razem łzy polały się po jej policzkach strumieniami. – Przykro mi, że zniszczyłam naszą przyjaźń. – Mnie też jest przykro. Ale co się stało, to się nie odstanie. Wstał. – Zaczekaj, proszę! – Chwyciła go za rękę. – Ta noc, kiedy... kiedy byliśmy razem... Wcale tego nie planowałam. Byłam zrozpaczona. Znowu pokłóciłam się z Richardem i myślałam, że już na dobre. Obiecywałam sobie, że nie przyjmę kolejnych kwiatów, przeprosin... Potrzebowałam pomocy. – I skorzystałaś z mojej, żeby wzbudzić w nim zazdrość – mruknął. – I odpłacić mu za tamtą blondynkę. Za te wszystkie blondynki. – Wyrwał dłoń z jej uścisku. – Udało się. Mam nadzieję, że jesteś z tego zadowolona. – To nieprawda! W tym, co mówisz, nie ma ani słowa prawdy. – Uniosła głowę. – Proszę, wysłuchaj mnie. Emma poruszyła się i wydała z siebie pełen przestrachu okrzyk. Kate pochyliła się, żeby ją uspokoić. Luke opadł na swoje miejsce. – Dobra, gadaj, co masz do powiedzenia. Tylko szybko. – Richard przyszedł do mnie następnego dnia rano, tak jak zawsze z podwiniętym ogonem. Powiedziałam, że to koniec i że mam go dosyć. Błagał, żebym mu wybaczyła, Luke. Zaczął nawet płakać. Mówił, że mnie kocha i chce się ze mną ożenić. – A ty poddałaś się... ot, tak. – Pstryknął palcami. – Przecież go kochałam. Marzyłam o tym, żeby za niego wyjść. Musiałam mu wybaczyć. – Wcale nie – warknął. – Nie musiałaś zapomnieć, z kim spędziłaś poprzednią noc. Mogłaś pamiętać o swoich zobowiązaniach . – Nic ci nie obiecywałam. Chciałam tylko... – Bzdury! Poszłaś ze mną do łóżka, więc musiało to coś znaczyć. Są kobiety, które traktują to jak higieniczny zabieg, ale ty do takich nie należysz i ta noc miała swoją treść. Na Boga, przecież rozmawialiśmy o