to być lilie albo orchidee.

  • Stamira

to być lilie albo orchidee.

02 February 2023 by Stamira

- Musiałem użyć herbaty w torebkach - sumitował się Robin Allbeury, wchodząc z tacą z dzbankiem, filiżankami na spodkach i talerzem herbatników, gdy tylko Shipley zdążyła opaść na wygodny fotel. - Mam nadzieję, że to pani nie przeszkadza. - W porządku, dziękuję - odrzekła, spodziewając się jednak czegoś bardziej egzotycznego. - Z ogromną przykrością dowiedziałem się o śmierci pani Bolsover. - Allbeury nalał herbatę i podał Shipley filiżankę. - O morderstwie pani Bolsover - sprostowała Shipley. - Tak zrozumiałem. Podsunął jej talerzyk z herbatnikami. Shipley, widząc zwykłe paluszki firmy Cadbury i dietetyczne ciasteczka firmy McVitie, które bardzo lubiła, wzięła jedno i czekała na przeprosiny, że nie ma nic bardziej wypasionego. Ale Allbeury po prostu pogryzał herbatnik, wyciągnięty wygodnie w fotelu. - Jak mogę pani pomóc? - Opowiadając mi wszystko, co panu wiadomo o ofierze. Co tylko przyjdzie panu do głowy, bez względu na to, czy uzna pan to za istotne. - Dobrze. - Allbeury założył nogę na nogę. - Słowo „ofiara" w wypadku pani Bolsover znakomicie odpowiadało jej sytuacji na długo przed zabójstwem. - Jak dawno pan ją znał? Rozumiem, że to raczej nie ma nic wspólnego z pańską firmą. Pan Novak wspomniał, że sprawa ma charakter nieoficjalny. - Coś w tym rodzaju. - Uśmiechnął się lekko. - Poznałem ją w sierpniu, chociaż już miesiąc wcześniej zwrócono mi na nią uwagę. Gdyby nie Ust anonimowy, pani inspektor, pewnie nawet nie wiedziałbym o jej istnieniu. - I na widok sceptycznej miny swego gościa dodał: - Wiem, tak samo się czułem, kiedy go otrzymałem. - Dostaje pan regularnie takie listy? - spytała podchwytliwie Shipley. - Na szczęście nie. Przedtem tylko raz. - I czego ten akurat dotyczył? - Informował, że Lynne Bolsover jest głęboko nieszczęśliwą kobietą, ponieważ jej mąż John ma zwyczaj ją bić. Że mają dwoje małych dzieci i Lynne najchętniej odeszłaby od męża, ale jest zbyt zastraszona, by się na to zdecydować. - Allbeury zmarszczył z namysłem brwi. - Że tak czy inaczej brak pieniędzy uniemożliwia jej jakiekolwiek działanie. - List był napisany odręcznie czy wydrukowany? - Wydrukowany. Na drukarce atramentowej, czcionką arial na białym papierze. Bez odcisków palców, stempel pocztowy z centrum Londynu. Ani ja, ani Mike Novak nie mieliśmy cienia szansy, żeby

Posted in: Bez kategorii Tagged: filmy romantyczne dla młodzieży tytuły, dobre tanie kosmetyki, nauczycielki i uczniowie,

Najczęściej czytane:

ęła duży łyk, nie spuszczając wzroku z siostry. - On cię wykorzystuje - dodała. - Jeśli liczysz na to, że przyjdzie tutaj, porwie cię i ożeni się z tobą, to jeszcze raz dobrze to sobie przemyśl. Sugar nie była naiwna. - Przynajmniej spędziłam noc w domu. - Tym gorzej dla ciebie. Wezmę prysznic i idę do pracy. Nikt do mnie nie dzwonił? - Nikt, kto miałby ochotę się przedstawić. - Co masz na myśli? - Głuche telefony. - Pomyłki? - Może tak... niektóre, ale... - Sugar wzruszyła ramionami i postanowiła nie martwić młodszej siostry. - Pewnie to nic takiego. - Założę się, że to jakiś czubek z klubu. Klienci... tak ich nazywasz? Więc klienci Pussies In Booties nie są najwyższej próby. Sugar zjeżyła się. Znów załatają fala wstydu, ale zdławiła to uczucie. - Płacę nasz czynsz i jeszcze trochę zostaje na koncie. - Tak, tak, wiem, już to słyszałam. - Cricket dopiła kawę i wstała. - Kiedyś będę miała klientów, którzy będą mi dawali studolarowe napiwki, i nie będę musiała za to zdejmować ciuchów. - Już to widzę - powiedziała Sugar i natychmiast tego pożałowała. Cricket zaklęła cicho i weszła do domu. Po chwili dał się słyszeć szum wody płynącej starymi rurami. Sugar odchyliła się na krześle i zamknęła oczy. Jak ta szczeniara śmie traktować ją z góry? Gdyby nie Sugar, po śmierci matki Cricket tułałaby się po domach dziecka. Albo jeszcze gorzej. Pewnie wylądowałaby w więzieniu za posiadanie marihuany i inne takie. Miewała do czynienia z policją. Ale Sugar też. Miała znajomego policjanta, swoje prywatne źródło informacji. Za jego plecami nazywała go nawet Wtyka. Przynosił jej nowiny w nadziei, że kiedyś dorwie się do jej majtek, czy raczej stringów. Informował ją nawet o sprawie Josha Bandeaux. Uważał, że policjanci prowadzący śledztwo obstawiają morderstwo, a nie samobójstwo, co wydało się Sugar interesujące. Przydałoby się więcej szczegółów, ale informator był małomówny, pewnie chciał tym sposobem zaciągnąć ją do łóżka. Marne szanse. Powiodła wzrokiem po okolicy. Suche zachwaszczone pola. Ten dwuhektarowy skrawek ziemi nie był najpiękniejszy w całej Georgii. Ale należał do niej. Spłaciła Dickie Raya i Cricket. Dogryzali jej, że pracuje w klubie, ale w trzy miesiące zarabiała więcej niż oni razem przez cały rok. Może to i nie było wielkie osiągnięcie, zważywszy, że Cricket trud-no było utrzymać się w pracy, a Dickie Ray większość czasu poświęcał na wyłudzanie renty i zasiłków od pomocy społecznej. Wydawał te marne grosze na łatwe kobiety, alkohol, walki kogutów, hazard i kokainę. Nie miała pojęcia, dlaczego jeszcze go toleruje. Bo ważne są więzy krwi. Tak, idź i powiedz to Montgomerym. Sugar skrzywiła się na samą myśl. Pociągnęła duży łyk coli. To zabawne, jak Montgomery i Biscayne’owie byli ze sobą związani. Zabawne i chore. Sugar była tak podobna do Amandy, bliźniaczek i Hannah, że z powodzeniem mogły uchodzić za prawdziwe rodzeństwo. Dickie Ray i Cricket też. Może przez to cholerne kazirodztwo Dickie Ray nie grzeszy bystrością. Zawsze brakowało mu piątej klepki. Żeby tylko! Sugar miała czasem wrażenie, że ktoś zwinął mu cały parkiet. ...

108 Od lat słyszała plotki, że jej matka, która była nieślubną córką Benedicta, romansowała z Cameronem Montgomerym, swoim bratem przyrodnim. Boże, jakie to chore! Na samą myśl, że może pochodzić z tego związku, robiło jej się niedobrze. Oznaczałoby to, że w jej żyłach krąży więcej krwi Montgomerych niż w żyłach prawowitych członków rodziny. Prawowici! A to dobre. Jeśli chodziło o Montgomerych, to według niej nic w tej rodzinie nie było prawowite. Wszyscy tylko udawali, że pracują, i żyli z cholernych funduszy powierniczych, a Biscayne’ów traktowali jak śmieci lub jeszcze gorzej, jak trędowatych. Czy Cameron był jej ojcem? Sugar nie miała pojęcia. Druga możliwość też jej nie zachwycała, bo Earl Dean Biscayne był gnojkiem najgorszego sortu, kłamcą i strasznym chamem. Trzymał ich wszystkich krótko, a za nieposłuszeństwo karał biciem. Sugar nie rozpaczała, że zniknął bez śladu. Mniej więcej w tym samym czasie zginęła matka, tu, w tym miejscu, w płonącej przyczepie. Straż pożarna stwierdziła, że przyczyną pożaru było zaprószenie ognia od papierosa, ale Sugar wiedziała, że matka nie zasnęłaby z papierosem w łóżku. Prawie nigdy nie paliła w domu, a jeśli już, to tylko w kuchni. Earl Dean nawet nie pojawił się na pogrzebie. Ale on nigdy nie dbał o pozory, więc nikt się specjalnie nie zdziwił. Tyle że Earl Dean nie pojawił się nigdy więcej. Niektórzy gadali, że dowiedział się o zdradzie Copper, zabił ją i zwiał. Może i tak. Ale jeśli nie Earl Dean był jej ojcem, to musiał nim być Cameron. Wolała się nad tym nie zastanawiać, wolała też nie myśleć o chorobach psychicznych nękających klan Montgomerych, bo sama miała być może podwójną liczbę złych genów. Czasami nie potrafiła zebrać myśli, szwankowała jej pamięć, świat zdawał się walić, miała wrażenie, że przez jej głowę biegną druty elektryczne. Ogarniało ją wtedy śmiertelne przerażenie. Ale teraz wszystko działało jak trzeba, wszystko było w najlepszym porządku. Trzeba zadzwonić do tego prawnika. Niech się wreszcie przestanie obijać i mocniej naciska na zawarcie ugody. Czas, żeby zaczął zarabiać na te swoje dwieście dolarów za godzinę. Jeśli Flynn Donahue nie da rady, to jest jeszcze jeden sposób na wyciągnięcie pieniędzy od Montgomerych. Jeśli nie da się legalnie, pójdą inną drogą. Dickie Ray z ochotą zajmie się nimi „bardziej osobiście”, jak to określił. „Pozwól mi zająć się tymi bo-gatymi snobami po mojemu”, mawiał ze złym uśmieszkiem. To ją niepokoiło. Do tej pory powstrzymywała go. Ale może trzeba będzie popuścić nieco smycz. Jeszcze raz rozejrzała się po podwórku, pociągnęła z prawie pustej butelki. Rury zajęczały przeraźliwie: to Cricket zakręciła wodę w łazience. Sugar wstała i znów przypomniał się jej ten telefon. Może to nic takiego, zwykły głupi żart. Ale czuła, że to coś więcej. Coś czaiło się w pobliżu, skrywało w długich cieniach kładących się na bagnach, przemykało wśród trzcin i pałek wodnych. Coś złego. Przerażającego. Caesarina też to czuła. Podniosła łeb i zajęczała niespokojnie. Może to tylko szwy na szyi dały o sobie znać, ale Sugar zadygotała przerażona. Gdzieś tu czaiło się zło. Znów usłyszała ten głos: „To ty idź do diabła”. Atropos pędziła jak szalona. Wiatr rozwiewał jej włosy. Adrenalina buzowała w żyłach. W głosie Sugar Biscayne wyczuła strach, przerażenie. Boże, ale odlot! Mała bękarcica dostaje za swoje, i to nieźle! Drogę zatarasował samochód z przyczepą pełną kurczaków, więc Atropos zjechała na ... [Read more...]

ale chyba tak. ...

– Mój brat, ksiądz. Tally nerwowo oblizała usta i uciekła wzrokiem w drugą stronę. Nie chciała mówić dalej, więc Bentz jej pomagał: ... [Read more...]

ijskiej. Wyjął zwiędłą ...

sałatę i miękkiego pomidora, zawinął resztki w torebkę, wyrzucił do kosza. Usiadł na krześle za biurkiem, położył sobie laptop na kolanach, oparł nogi o łóżko. Tym sposobem mógł jednocześnie surfować po Internecie i oglądać wiadomości w telewizji. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 www.tatuaze.katowice.pl

WordPress Theme by ThemeTaste