Poszukiwaczy Jakieś osobiste zbliżenie się do niego byłoby
nadzwyczaj głupim krokiem. Biznes i przyjemność nigdy do siebie nie an43 75 pasowały, w żadnych warunkach. Działalność Poszukiwaczy zależała w dużej mierze od hojności True; mały beztroski romansik mógłby pociągnąć za sobą katastrofalne skutki. Poza tym nie miała teraz czasu na romansik, mały czy duży. Nie chodziło tylko o to, że nie mogłaby poświęcić mu całej swojej uwagi, jej praca wymagała ciągłych podróży Po rozwodzie spotykała się z mężczyznami. Niestety, zazwyczaj zdecydowanie nie podobało im się to, że Milla tak dużo czasu poświęcała na wyjazdy A w tej sprawie ona absolutnie nie miała zamiaru iść na jakikolwiek kompromis. I kropka. Wprawdzie co jakiś czas ponawiała próby, ale wszystkie jej nieliczne i kruche romanse umarły śmiercią naturalną z zaniedbania. Zawsze stwierdzała w końcu, że to nie w porządku zarówno wobec partnera, jak i wobec siebie samej, że to w gruncie rzeczy strata czasu. Może kiedyś. Kiedy będzie już mogła poświęcić się czemuś innemu niż poszukiwanie Justina. W głębi serca wiedziała też, że jak dotąd nie spotkała mężczyzny mogącego mierzyć się z Davidem. Nie była już w nim szaleńczo zakochana - minęło zbyt wiele czasu i zbyt wiele rzeczy się wydarzyło - ale jakaś część Milli nie przestała kochać Davida za to, jaki był. Nie usychała z tęsknoty za nim, nie budziła się w nocy, wzdychając do niego. Jej życie przecięła czarna linia demarkacyjna, a David został po tamtej stronie. Nie zapomniała jednak, co znaczy prawdziwa miłość. Od czasów Davida nikt nie zdołał obudzić w niej tego uczucia. True Gallagher chciał spróbować. Czuła to swoim szóstym, kobiecym zmysłem. Prawda kryła się w jego dotyku - dotykał jej an43 76 zawsze przy ludziach, bez dwuznacznych gestów, ale jednak w pewien specyficzny sposób. Nie zrobił jeszcze żadnego kroku w stronę zmiany charakteru ich znajomości, ale taka myśl musiała drążyć jego mózg. Milla nie wątpiła, że True kiedyś spróbuje. Wtedy ona będzie musiała wymyślić jakiś uprzejmy sposób odmowy, tak by nie ucierpieli na tym Poszukiwacze. Sala gimnastyczna wypełniała się gośćmi. Marcia Gonzalez, główna organizatorka imprezy, poprosiła Millę i True o zajęcie miejsc za stołem. Milla nie zdziwiła się, gdy biznesmen wskazał jej miejsce obok swojego, zajęte jakoby specjalnie dla niej. Usiadła, automatycznie odsuwając nogi nieco w bok, tak by uniknąć przypadkowego kontaktu fizycznego z Gallagherem. Kelnerzy z firmy cateringowej zaczęli roznosić półmiski z poślednimi potrawami: smętnie wyglądającym kurczakiem i zieloną fasolką. Cóż, standard na imprezach dobroczynnych. Kurczak był pieczony, pośród fasolki trafiały się kawałki migdałów, dodatkowo serwowane zapiekanki były suche. Wolałaby już zjeść taco, hamburgera albo cokolwiek innego niż kurczak i fasolka. Ale przynajmniej było to w miarę zdrowe, a ona nie zamierzała się przecież obżerać. True zaatakował z pasją swojego kurczaka. - Czemu nie dadzą nam pieczeni? - mruknął. - Albo steków?