- Piękne stworzenie - zachwycił się Hector,
118 patrząc na swego homara. - Kilogramowe. Byłem taki głodny, że niewiele brakowało, żebym zamówił dwa razy większe, ale pomyślałem o swoich arteriach. Dane spojrzał z potępieniem na talerz Hectora. - Nie wydaje mi się, żebyś naprawdę się tym przejmował - zauważył. - Nie masz racji. Na śniadanie zjadłem tylko płatki zbożowe. Chyba przydałoby się więcej roztopionego masła - zwrócił się do kelnerki. Dane zaczął jeść rybę. Była świeża i doskonale upieczona. - Słyszałem - powiedział - że macie o tych morderstwach informacje, których nie ujawniacie mediom. Hector, który napoczął już homara, miał błogi wyraz twarzy. - Gdzie słyszałeś? - zapytał. - Aha, zapomniałem, że jesteś spokrewniony z Jessem Crane'em. - Daleki kuzyn - potwierdził Dane. - On ci to powiedział? - Nie. - To dobrze, bo nie powinien. - Więc ty mi też nie powiesz? - Nie. - Wyciągnął z kieszeni koszuli długopis i zaczął coś pisać na serwetce. - Ale dam ci to. Nazwy obu klubów. Jestem właściwie pewien, że sprawca namierzył te dziewczyny, gdy pracowały. Kto wie, może uda ci się dowiedzieć czegoś więcej niż nam? Niektóre z tych dziewczyn wyczuwają gliniarza na kilometr i nie zawsze chcą z nami rozmawiać, nawet jeśli zagrożone może być ich 119 życie. Jeśli coś ustalisz, cokolwiek, zawiadomisz mnie. Usłyszałeś i zrozumiałeś? - Dobrze wiesz, że tak. Wszystko, co znajdę dzięki twoim wskazówkom, trafi do ciebie. Hector skinął głową. Dane zapytał go o rodzinę. Hector opowiadał z dumą o swych nastoletnich synach. Skończył homara, zamówił kawę i deser. Dane też poprosił o kawę. Zapytał kelnerkę, czy siedzą w części dla palących. Okazało się, że tak, więc wyjął papierosy. - Myślałem, że rzuciłeś? - zauważył Hector z dezaprobatą. - Rzuciłem. Zacząłem znów palić przed wyjazdem z St. Augustine. Hector pokręcił głową. - I ty ośmieliłeś się zasugerować, że jem za dużo niezdrowych rzeczy? - Rzeczywiście, punkt dla ciebie - przyznał Dane. Hector dopił kawę i spojrzał na zegarek.